POŚWIĘCENIE

POŚWIĘCENIE

Kto sięga do historii ten cierpi często ma dolegliwości podobna do choroby studenta medycyny. Jak niedoszły medyk upatruje we własnym ciele śladów tysiąca chorób, o których przeciętnie zdrowy śmiertelnik zielonego nawet nie ma pojęcia, tak – dla odmiany – studiujący historią często odnosi wrażenie, iż ona kotem się toczy i nic nowego nie może się jut zdarzyć pod słońcem.

Odwołujących się do historii słychać u nas dobrze, skoro wołają głosem nie mniej donośnym niż pozostali, także starający się zrozumieć obecne czasy. Często też słyszy się o ich podobieństwie do okresu romantyzmu czy pozytywizmu. Coś jednak jest w tym przekonaniu, że czasy nasze do romantyzmu najbardziej są zbliżone, czemu oprzeć się szczególnie trudno, jeśli zważyć jaką rolę pełni dzisiaj w naszym życiu poświęcenie.

Choćby w domach. Dzieci przecież się u nas nie wychowuje. Albo robi to ulica, podwórko, albo ktoś z rodziny, najczęściej matka – dzieciom się poświęca.

Matka, która wychodzi do pracy, kiedy dzieci jeszcze śpią, a wraca do domu objuczona zakupami by zająć się obiado-kolacją i upychaniem po kątach tego wszystkiego, co dziatwa, kiedy sama w domu, lubi bez końca wyciągać, nie ma praktycznie czasu na wychowywanie własnych dzieci. A bywa przecież i tak, że pociechy wracają z podstawówki wieczorem, kiedy i one, i zziajana matka nie mają już wspólnie sił, by zajrzeć do książek i zeszytów. Wówczas nie ma mowy nie tylko o wychowywaniu, ale nawet o systematycznej pomocy w nauce.

O tym jak bardzo brakuje nam czasu na wychowywanie pociech świadczy rozpowszechniony zwyczaj karcenia dzieci dopiero wtedy, kiedy cała rodzina zasiądzie u cioci na imieninach lub do wczasowego posiłku. Można się na ową manierę słusznie oburzać, tylko co począć innego skoro w domu każdy je wówczas, kiedy ma na to czas, a więc z reguły oddzielnie i jak umie.

W tej sytuacji wychowywanie dzieci wymaga faktycznie poświęcenia nie lada, wręcz ofiary prawdziwej ze strony rodziców, gdyż nie inaczej nazwać można życie z jednej tylko pensji, gdy matka zostaje w domu po to właśnie, by oddać się rodzicielskiej powinność.

Czasy obecne tak przesiąkły ideą poświęcenia, że zwyczajna praca także bywa często poświęceniem. Są przecież takie resorty, gdzie się nie fedruje lecz uczy bądź leczy. Dla fachowców o wysokich kwalifikacjach zatrudnienie tutaj więcej ma wspólnego – ze względu na zarobki – z poświęcaniem się niż zarobkowaniem.

Ideą poświęcenia przesiąkliśmy już tak bardzo, że bez niego niewiele potrafimy sobie wyobrazić, a tym bardziej zaproponować czy zrobić. W romantyzmie jednostka dojrzewała w samotności do stanu gotowości psychicznej poświęcenia siebie dla sprawy. My natomiast nie mamy nawet na to czasu i poświęcać się musimy z marszu. Wie o tym dobrze ten, czyje mieszkanie zamienia sławetna „Fala” w komorę gazową. Rozmowa z dyrekcją przekonać może go skutecznie, że prócz poświęcenia się dla słusznej sprawy – produkcji fatałaszków na eksport, co nierozerwalnie związane być musi z truciem okolicznej ludności – innego rozwiązania nie ma.

Ale co tam obcy zakład, nawet twoja własna spółdzielnia mieszkaniowa jeśli ma do wyboru wydać kilkaset tysięcy więcej lub zatruwać cię spalinami samochodowymi, też wybierze poświęcenie – twoje ma się rozumieć i wyjazd z parkingu zrobi ci pod samym nosem tak, abyś nie mógł okna otworzyć ani z jednej, ani z drugiej strony – osaczony przez „Falę” i parking, skazany na poświęcanie się nie czynem nawet lecz każdym oddechem.

Łatwo więc można odnieść takie wrażenie, że jak już coś robimy, to koniecznie czyimś kosztem, obowiązkowo poświęcając zdrowie i nierozerwalnie związaną z nim radość życia. Tańsza, choć mniej zdrowa technologia, ekonomiczniejsze choć bardziej dla ludzi niebezpieczne usytuowanie raz parkingu, innym razem wysypiska śmieci lub jeszcze czegoś gorszego. Zupełnie tak, jakby suma owych poświęceń miała dać nam coś lepszego, choćby dla potomnych, przyśpieszyć realizację naszych marzeń, spełnić to, na co czeka tak wielu.

Oburza to, gdy w grę wchodzą sprawy duże i jest nie do ścierpienia, gdy pochodzi z własnego podwórka, na co wpływ mają tacy, jak my ludzie. Jeśli już bowiem ktoś chce koniecznie się poświęcać, niechaj poświęca przede wszystkim siebie, sam mieszka w trujących murach, wdycha wyziewy własnej fabryki… I wówczas będzie to faktycznie poświęcenie choć też dla idei, którą zdrowemu na umyśle trudno pojąć.

A pozostałym wystarczą w zupełności ciężkie warunki codziennej egzystencji, które zmuszają do prawdziwych i sensownych poświęceń, choć mało kto tak zwykł je nazywać.

Dziennik Bałtycki, 235 (13062) 9 października 1987

Tadeusz Wojewódzki

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.