NERWY

NERWY

 

Kobiety, kiedy się denerwują- robią bardzo dziwne rzeczy. Jedna pani kazała mi się ostatnio pocałować w miejsce nie przeznaczone bynajmniej do składania oficjalnych pocałunków. A przecież stosunki nasze nie zdąży – w ciągu tych kilku zaledwie minut mojego monologu – przerodzić się w trochę choćby tylko bardziej intymne. Propozycja była więc wyraźnie przedwczesna, dziwna, bo na wyrost, a po dokładniejszym obejrzeniu tego i owego powiedzieć mogę szczerze, że ponadto niesmaczna. I czyż nie jest to doprawdy dziwne, że w publicznym miejscu, ba urzędowym zgoła, kobieta ze wszech miar dojrzała, po kilku zaledwie minutach znajomości składa obcemu mężczyźnie propozycje tego typu? Byłoby to zdarzenie zupełnie niepojęte gdyby nie jedno, magiczne wyjaśnienie, które rozjaśnia mroki najgłębszych tajemnic naszego bytu: otóż pani owa była… zdenerwowana.

Skoro wszystko jasne się stało i nie ma już o czym więcej mówić, zostało tylko ubolewanie nad tym, że repertuar propozycji owych „zdenerwowanych” ubogi jest zazwyczaj nad wyraz, gdyż ogranicza się do sugestii całowania w to tylko jedno miejsce, jakby nie było już innych, bardziej mobilnych, a równie nadających się do składania pocałunków. Gdzież u diabła podział się nasz polot, fantazja, gdzież posialiśmy naszą i nam tylko właściwą pomysłowość? Widać, że nerwy i fantazja nie zwykły u nas chadzać wspólnymi ścieżkami. Stąd im więcej wokół nerwowych, znerwicowanych, wściekłych – tym fantazji nam jakby bardziej i szybciej ubywało.

Niejako na poparcie tych smutnych spostrzeżeń inna pani, bardziej ze mną zaprzyjaźniona, opowiadała nie tak dawne temu o naradzie, która odbyć się u niej w pracy miała, ale koniec końców jednak się nie odbyła. Panie czekały na dyrektora. Ten przyszedł, trochę posiedział, okiem krytycznym rzucił razy kilka, a następnie powiedział, że z takim rozczochranym towarzystwem, to on dalej siedzieć nie będzie. Jak przybył, tak też i wybył. Wprawdzie dziwne jest, że nie odbyła się narada, bo może u nas nie być bardzo wielu rzeczy, może nie dojechać pociąg, mogą nie dowieźć tego i owego, ale żeby narada…

Dziwniejsze wszak było zachowanie się owych opuszczonych pań. Te zamiast ruszyć szeroką ławą i zrobić sobie komputerowe trwałe oczywiście na koszt szanownego pana dyrektora, nic tylko przeżywały głęboko ową samotność i w smutku tonęły szczerym. Fantazja opuściła więc nie tylko tych zdenerwowanych, co to przychodzą i wychodzą kiedy nerwy zaczynają ich nosić, lecz i tych także, którzy czekają i zostają wtedy nawet, kiedy nie ma już na co czekać i po co dalej zostawać.

Jak tu jednak dopominać się fantazji, polotu i pomysłowości skoro od najmłodszych lat robimy w nerwach to samo, co czynili nasi ojcowie, dziadkowie i pradziadkowie. Przyjrzyjmy się tylko: cóż najlepszego czynią nasze pociechy, kiedy ponoszą je te same, co i nas cholerne nerwy. Przecież w świetlicach, klasach, a także i w domowym zaciszu nie co innego słychać bez przerwy, jak trzask gryzionych mleczakami ołówków, kredek, długopisów i tego jeszcze, co do buziuchny wepchać się w nerwowym odruchu uda. Kiedy popatrzysz na te sterty pogryzionych przyborów, na te Bogu ducha winne kredki i długopisy, kiedy uświadomisz sobie, ilu jest wokół nas osobników o podejrzanie schludnej długości paznokci, to wnet pojmiesz, że nerwy od lat najmłodszych wszyscy mamy już mocno stargane. I choć noszą nas one pozornie różnymi drogami, toć jest w tym wszystkim szablon jakiś taki, że gryząc za młodu ołówki, propozycje całowania w starszym wieku czynić będziesz.

Nie to jest jednak najgorsze. Bowiem nerwów tak powszechna wśród nas obecność spowodowała iż stały się one jakby naszą świętą, narodową krową. Kiedy nie wiesz dlaczego palisz, a pomyślisz choćby i chwilkę tylko, to uświadomisz sobie, że palisz dlatego, że jesteś nerwowy. Pani byłaby zapewne bardzo dla wszystkich uprzejma, ale nie może, bo jak ją, nerwy poniosą i jak ją weźmie jasna cholera, to nie może za siebie. Dyrektor byłby człowiekiem na wskroś kulturalnym, miłym i przez dermatologów zalecanym do okładania miejsc szczególnie bolesnych, gdyby nie te jego stargane nerwy. I w ogóle żyłoby się nam wszystkim o ileż lepiej, spokojniej i szczęśliwiej, no ale właśnie te nerwy, wiecznie nerwy.

 

Tadeusz Wojewódzki

Dziennik Bałtycki, 245 (12487) 15 listopada 1985

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.