STAROCIE
Antyki lubiliśmy już dawno. Kto żyw ciągnął do swej betonowej klatki choćby jedno stare krzesło, choćby jeden stoliczek z rzeźbionymi nogami. Wygrzebaliśmy już ze strychów rodziny i znajomych stare meble, lampy i zegary. Dzięki temu nasze mieszkania prócz segmentów Kowalskich i kanapy narożnikowej oraz okolicznościowej ławy mają – każde coś innego, bardziej normalność, ludzkiego.
I jeśli trafisz, zamiast do swego mieszkania, piętro niżej lub wyżej, to po tym się przede wszystkim zorientujesz, że nie będzie tam twojej naftowej lampy lub wiszącego zegara. Na, chyba, że ukradli, ale będzie za to puste po skradzionym meblu miejsce.
Antykami zachwycamy się więc od dawna i nie ma w tym niczego aż tak bardzo dziwnego. Dziwna jest natomiast narastająca gwałtownie, nowa moda – na starocie innego typu: samochody, telewizory kolorowe, stare ubrania i wiele innych jeszcze, także starych rzeczy. Wyłazi w tym jak szydło z worka nasz narodowy, przekorny charakter. Wiadomo przecież; że nowe lepsze jest od starego, ale u nas wszystko musi być inaczej, nie spoczniemy, zanim wszystkiego nie postawimy na głowie.
Kto nie wierzy niech pójdzie na giełdę samochodów. Przekona się rychło, że nowe samochody są obiektem godnym według nas jedynie oglądania. Bo wszyscy szukają starych. W innych krajach – także, jak nasz europejskich – ludzie pojeżdżą kilka lat, a jak wóz zacznie się tylko trochę psuć, to od razu odstawiają go na złom. I dobrze robią. Przecież stary samochód to jeden wielki kłopot Wciąż się w nim coś psuje, zawodzi, posłuszeństwa odmawia. To kłopot dla właściciela, ale także dla państwa. Stare samochody „rozkraczają się” gdzie popadnie, zazwyczaj w najmniej odpowiednich miejscach i są przyczyną zakłócania porządku publicznego. Ale nam przecież porządek taki jest jak najbardziej obcy, my lubimy być wobec niego bardzo przekorni.
Poza tym stare samochody zapychają nasze Polmozbyty, które pracują jak oszalałe, a efektów nie widać. Ale jak ma być widać skoro stare szybko się zużywa i znów naprawiać trzeba? Ponadto właściciele starych samochodów są prawdziwą kulą u nogi naszego przemysłu motoryzacyjnego. Oblegając sklepy wywierają na przemysł presję, żeby części zapasowe bez końca produkować. A pomyślmy tylko – ile można by w to miejsce złożyć nowych samochodów? Ale my nowych nie chcemy, my kochamy się w starych.
Nie tylko zresztą w samochodach. Także w telewizorach potrafimy. Był przecież już u nas kiedyś taki czas, że starego telewizora nikt nie chciał. Nawet, na śmietnikach trafiały się więc te najstarsze, o wielkich pudlach i małych ekranach, szersze niż dłuższe. Teraz nawet te najstarsze znajdą u nas nabywców. I nikt nie chce nowego, tylko wszyscy biegają za starymi. Szczególnie już jeśli to telewizor kolorowy. Nawet gdy kolor w nim bardziej wypłowiały niźli nawet nasz przedwojenny dywan, to i tak wezmą, bo stary, a stare to my teraz lubimy najbardziej.
I jak Polska długa i szeroka, po starych domach i nowoczesnych blokach te same słuchać modły i zaklęcia te same, oby się tylko stara lodówka czy pralka na amen nie popsuła, żeby się tylko „Syrenka” do końca nie rozleciała, żeby maszyna do szycia szyć na dobre nie przestała. Bo nikt u nas nie lubi i nie chce nowego. Taki konserwatyzm opanował nas wielki i takie do starych rzeczy ogromne przywiązanie.
Kto dobrą ma pomieć wygrzebie w niej zapewne obrazek ciężkich czasów dla naszych komisów – dzisiaj jak z bajki. Nikt nie chciał nosić u nas starych, używanych rzeczy, choćby to były nawet buty z wężowej skórki. Teraz wszystkim zupełnie się przemieniło, zupełnie co innego spodobało. Iluż z nas chełpi się, nie wiedzieć czemu tym, że ma kogoś w kraju, gdzie starych rzeczy nie lubią, więc do nas przysyłają. Przetarte to, zmechacone, czasami wręcz byle jakie – niemodne i nieeleganckie, ale dla nas dobre, gdyż stare. I znów wyłazi z nas ta cholerna, przekorna natura. Tyle bowiem ładnych ciuchów mamy, choćby w naszej „Modzie Polskiej”. Oglądałem ostatnio sweterki bardzo gustowne, nawet poniżej trzydziestu tysięcy – jeden. Ale są tam przecież nie tylko sweterki. Ubierze się w modzie naszej i pan i pani. Owszem – ludzie chodzą oglądają – nawet te, sweterki, ale żeby ktoś kupił – nie-widziałem takiego. Za to na rynku ludzi zatrzęsienie. A czego szukają? No przecież nie nowych sweterków, gdyż te są w „Modzie Polskiej”.
Jeszcze kiedyś hołdujących tej modzie na starocie było wokół nas niewielu, nie rzucali się tak w oczy, nie narzucali nam swego tonu -jak dzisiaj. Teraz jakby więcej ich było i więcej. Taką wywierają presję, że sam się człowiek zaczyna pod nią załamywać. Uświadamiam to sobie patrząc na własną, starą, gdyż zdobyczną jeszcze maszynę do pisania i myśląc z przerażeniem o tym co zrobię, kiedy zepsuje się tak na dobre, na amen.
Dobrze, że są jeszcze u nas ludzie modzie tej nie ulegający, ci sunący nowymi „Mercedesami”. Dobrze, gdyż dzięki tej nowej modzie na starocie człowiek zupełnie mógłby zapomnieć, jak stary, normalny świat wygląda.
Tadeusz Wojewódzki
Dziennik Bałtycki, 13 (12840) 16 stycznia 1987