NIEPEWNOŚĆ
Prócz braku pieniędzy najbardziej dokuczliwa jest towarzysząca naszemu życiu niepewność. Na brak pieniędzy przyzwyczailiśmy się narzekać. No i jakoś sobie z tym radzić. Natomiast z brakłem pewności poradzić sobie sami nie zdołamy. I choć o niej nie mówimy na co dzień, to przecież wkomponowała się ona jako trwała cecha rzeczywistości, ba, jako jej cecha normalna, właściwa rzeczom wielkim i małym, znaczącymi i z pozoru mniej ważnym.
Łatwo odnieść można wrażenie, iż nie ma już niczego pewnego, poza niepewnością – rzecz oczywista. Nawet w sprawach tak prostych i tak powszechnych, jak zakupy towarów leżących na sklepowych półkach. Jeszcze do niedawna pewny byłem, że cukier można kupić na stoisku ze słodyczami, gdyż tam właśnie umieszczony jest na półce, tam na ladzie stoi kasa i tam się go zawsze w „Victusie” sprzedawało. W swej naiwnej pewności ustawiłem się więc przy owej kasie i trwałem w oczekiwaniu, które przerwała sprzedawczyni z nabiału informując mnie stosownym do owej innowacji tonem, że po cukier stać teraz trzeba w nabiale. Nawiasem, mówiąc tam właśnie sterczy zawsze najdłuższa i najwolniej posuwająca się kolejka.
Nie w tym problem, że cukier sprzedaje się w nabiale. Można i w sklepach chemicznych. Wszystko to kwestia panujących zwyczajów. Problem w tym jedynie, że człowiek nie ma pewności i mieć nie może czy aby dobrze czyni ustawiając się przed napisem „warzywa”, po warzywa właśnie. Wszak może okazać się, że i ta pani jest akurat na śniadaniu i teraz warzywa sprzedawać będą w garmażu.
Uczucia niepewności jest na tyle nieznośne, że człowiek stara się za wszelką cenę pozbyć go możliwie jak najprędzej i jak najskuteczniej. Pozbywamy się więc go na swój i nam tylko właściwy sposób. Często ustawiamy się przecież tam, gdzie kolejka największa. Stoi się wówczas dłużej, ale przynajmniej w uspokajającej człowieka pewności, że stoi się właściwie, że nikt nie przegoni, że nie nawrzeszczy. I jest to zjawisko uniwersalne na tyle, że obserwacja naszych zachowań przywołuje mi – jako żywo na myśl obrazek sprzed wielu lat, spoza Trójmiasta. Była to duża międzynarodowa wystawa. Po bilety sterczała kolejka o imponujących wręcz rozmiarach. Sterczała do jednego okienka. Młody wówczas jeszcze bardzo i nieświadom niepewności w jakiej trwali kolejkowicze podszedłem do samego czoła owej kolejki i wówczas stwierdziłem, że jest jeszcze drugie okienko, w którym także sprzedają bilety. Kupiłem, podziękowałem i odszedłem. Po mnie nie ustawił się tam nikt więcej. Od tamtego wydarzenia zmieniło się tyle tylko, że dzisiaj nie podszedłbym do owego okienka, nie szukałbym go, nie ośmieliłbym się.
Gdyby niepewność ograniczała się w naszym życiu jedynie do kolejki w spożywczym, można by to jakoś ścierpieć, traktować jako element handlowego folkloru. Ale u nas utarło się przekonanie, że miarą postępu i nieodłączną cechą rozwoju są zmiany przepisów, rozporządzeń i czegoś tam jeszcze. W ich efekcie wiemy o tym, że rozwija się nasza sieć handlowa stąd przede wszystkim, że tam, gdzie był ostatnio obuwniczy jest teraz, po remoncie „Moda Polska”, a zamiast mięsnego, pasmanteria. Stąd wiemy, że komunikacja miejska rozwija się także, bo tramwaj, który jeździł prosto, terać skręca przy operze, natomiast autobus, który tam skręcał jedzie za to prosto. A że nic, co nowe- nie rodzi się bez boleści, wiec cierp ciało, kiedyś rozwoju i postępu zachciało. No wiec cierpi, bo zajedzie nie tam, gdzie chciało, nie trafi do tego sklepu, do którego przyzwyczaiło się chodzić. Nie koniec na tym. Przecież czort jeden wie, jakie będą przepisy mieszkaniowe, turystyczne, celne i tysiące jeszcze innych za miesiąc, za pół roku, a cóż dopiero mówić za rok czy więcej.
Ta powszechna niepewność obejmująca zbyt wiele dziedzin życia, jak na wytrzymałość człowieka, musiała zmienić go i faktycznie zmieniła. Przede wszystkim pod tym względem, że naszą perspektywę życiową, nasze plany, zamierzenia i oczekiwania skracamy coraz to bardziej do miesiąca, tygodnia, do następnego dnia. Jak można planować zakup, czegokolwiek, jeśli się nie wie, jaka będzie cena tego czegoś za kilka miesięcy? Jak można planować urlop borykając się przez cały rok z kłopotami materialnymi, skoro się nie wie czy na zaplanowany wypoczynek starczy pieniędzy? A gdzież tutaj mówić o poważniejszych planach, o ważniejszych decyzjach, znaczących rozstrzygnięciach?
W życiu z tak krótką perspektywą – jutrzejszego jedynie dnia – zaczynają obowiązywać reguły postępowania, w których to, co bezsensowne nabiera sensu oczywistego, co niemoralne, traci swą amoralność.
Mówić o tym trzeba nie po to, by usprawiedliwiać bezsens i amoralność, lecz po to, by wiedzieć gdzie między innymi tkwią ich prawdziwe korzenie. A tkwią one z pewnością w otaczającej nas i dręczącej na każdym kroku niepewności.
Tadeusz Wojewódzki
Dziennik Bałtycki, 182 (12424) 30, 31 sierpnia 1985; 1 września 1985