TOALETOWO
Beż papieru toaletowego można wprawdzie żyć, ale takie życie ujawnia swoją gorszą, bardziej szorstką stronę. Chciałoby się więc aby wszyscy mieli go we własnym domu – systematycznie, bez przerwy, na każde zawołanie. Byłoby nam wszystkim wówczas na co dzień bardziej toaletowo. Szkopuł w tym jednak że papieru mamy za mało. Nie wiem co statystyki na ten temat, jak w zużyciu wyglądamy na tle świata, ale sądząc po własnej rodzinie powiedziałbym, że papier idzie jak woda.
Dziwić się więc specjalnie nie należy, że on to właśnie co jakiś czas staje się przedmiotem porozumień oraz akcji podejmowanych na szczeblu. Trudno powiedzieć czy organizatorom tych akcji określających drogi i kanały jakimi obywatel wejść może w posiadanie tegoż luksusu przyświecają idee tak szczytne, jak bezinteresowne zbieractwo makulatury. Ale też pytanie o to nie jest ani jedynym ani najważniejszym dla tych, którym przyjdzie się teraz ubiegać o ów wymarzony toaletowy wieniec.
Dla człowieka myślącego i – jak sądzę normalnie, zasady sprzedaży za makulaturę winny być takie: dajesz więcej makulatury, dostajesz więcej toaletowego papieru. Drogi myślowe jakimi chadzają nasi –urzędowi- myśliciele bywałą jednak dla pospólstwa niepojęte i trudne do przewidzenia. W praktyce bowiem określonej stosownymi zarządzeniami jest tak, że za sprzedaną makulaturę otrzymujesz talon, a za ten talon 5 rolek toaletowego szczęścia. Ludzie dźwigają więc makulaturę do punktu skupu, jeden 2, 3 kg, inny – 20, 30 kg. Jeden i drugi otrzymują po jednym talonie. Z nim biegną do papierniczego, a tam i ten z talonem za 2, 3 kg i ten z talonem za 20, 30 kg dostaną każdy po 5 rolek. I słusznie. Zawsze nastawieni byliśmy wrogo do tych, którzy gromadzą nadmierną ilość dóbr materialnych, zawsze takich ganiliśmy i karaliśmy. Raz jeszcze spotkała ich zasłużona kara.
Połowa biedy jeśli w sklepie jest jeden tylko posiadacz talonu i to takiego właśnie za 2, 3 kg. Ale co się dzieje, czego nasłucha się Bogu ducha winna sprzedawczyni jeśli trafi się ów z talonem za 20, 30 kg tub co gorsza i taki i taki za jednym zamachem – tego opisać wprost nie sposób. Ludzie dają się u nas nabijać w butelkę do czasu. Kiedy widzą, że coś jest nie tak- zaczynają się, tym czymś bardzo interesować, czytać, dociekać. I o nie -w chwili obecnej- awanturują się w sklepach. Tylko patrzeć, jak karetki pogotowia z sanitariuszami oraz kaftanami bezpieczeństwa zaczną masowo podjeżdżać pod punkty skupu makulatury. Dlaczego? Ano organizatorzy przygotowali nieborakom zatrudnianym w takich właśnie punktach skupu operacyjkę nie lada. Zasady jej określa specjalna informacja dla klientów w której stwierdza się (punkt 5), że dla wygody klienta może on pobrać miast jednego – kilka talonów o różnej wartości, nie przekraczającej jednak tysiąca złotych, no i kwoty na jaką „zarobił” makulaturą.
W praktyce oznacza to, że w punkcie skupu nikt nie będzie miał prawa odmówić mi wydania kilku talonów jeśli zjawię się tam z pięcioma kilogramami makulatury. No bo też niby na jakiej podstawie? Każdy z tych talonów musi być przez pracownika skupu wypisany oraz odnotowany w jego dokumentacji. Jak się ludziska połapią, jak się zorientują w tej szansie łatwego wejścia w posiadanie toaletowego luksusu, to współczuć tylko wypada owym punktom skupu. Zresztą – talonów zabraknie wówczas już po kilku dniach. No, ale tłumacz z kolei ludziom dlaczego nie ma talonów…
Krótko mówiąc: tak prosta sprawa, jak uzależnienie ilości rolek papieru toaletowego od wartości talonu doczekała się rozpracowania tak zawiłego i tak w swych interesach niepojętego, jak owe 5 rolek – od każdego talonu. Jak dotychczas najbardziej namacalnym efektem owego pomysłu jest napsuta ludzka krew, nerwy i wrażenie, że ludzi normalnie u nas myślących jest coraz mniej.
Sądzę więc, że w takim kontekście nikogo nie zdziwi specjalnie fakt, iż sam sobie odpowiem na postawione zarzuty organizatorom tej toaletowej sfery. Najważniejsze tezy odpowiedzi sprowadzić się dadzą do tego, że sprawa skupu surowców wtórnych jest w naszym kraju jednym z najważniejszych problemów, że nie posiadamy w tym zakresie tradycji oraz sprawdzonych rozwiązań organizatorskich, ale podejmujemy starania i czynimy wiele, choć dużo jeszcze zostało do zrobienia.
No cóż. Wejdziemy tym samym na nową, toaletową tym razem drogę rozstrzygnięć, dyskusji, postanowień.
Tadeusz Wojewódzki
PS. Często bywa u nas tak, że krytykowany organizator jakiejś akcji zezłości się i odwoła ją. Wszak lepiej nie robił nic, niż robić coś źle i być za to jeszcze krytykowanym. Śpieszmy się wiec z tą makulaturą, póki akcja łaskawie trwa. Aby żyć bardziej toaletowo polecam założenie plastikowego woreczka najlepiej, obok kubła na śmieci. Nawet jeśli nie czytamy gazet, to w krótkim czasie wszystkie worki po cukrze, mące oraz papier tzw. opakunkowy, w który zawijają nam zwyczajną oraz inne zakupy- zapełni nam niejeden worek i zbierze się z pięć kilogramów. Spieszmy się więc, bo szansa to niepowtarzalna.
T.W.
Dziennik Bałtycki, 138 (12380) 28, 29, 30 czerwca 1985